Kim jest obserwator? Czego szuka w tych wyjętych spod prawa zwykłości przestrzeniach? I co tam odnajduje?
Krążąc wśród arcydzieł w odnowionych niedawno galeriach drezdeńskiego Zwingeru, niekończących się amfiladach paryskiego Luwru czy przechadzając się po najbardziej znanych przestrzeniach sztuki współczesnej, artystka zastanawia się nad znaczeniem własnej pracy, która dziś może wydawać się wręcz bezsensowna w obliczu wydarzeń pchających świat na skraj przepaści. Podgląda osoby, które jak ona, przemierzają sale wystawowe. Przechodzą obok obrazów, które – pozbawione komentarza – muszą wydawać się im abstrakcyjne, dawno bowiem straciły łączność z odżywiającym je kontekstem. Czego tu szukają? Co widzą, omiatając wzrokiem najbardziej nawet ikoniczne przedstawienia, które powstały przed stu, dwustu, czterystu laty? A co jeśli stworzono je przed chwilą? Czy coś to zmienia? Co myślą patrząc na rzeźby Rodina, obrazy Rafaela, Giorgione? Czy widzą coś więcej wpatrując się w wideo Angeliki Markul?
Jak wszyscy pstryka zdjęcia, by dopiero na ekranie telefonu zobaczyć to, co było cały czas widoczne gołym okiem.
Kryzys światowego bezpieczeństwa – pierwszy od blisko stulecia tak mocno dotyczący nas multi-kryzys, obejmujący jednocześnie zagrożenia ekologiczne, ekonomiczne i polityczne – to zaledwie niepokojące, podskórne tło tych obrazów.
Na jednym, na pierwszym planie dziewczyny skubią frytki z Mc‑a. Poszły na wagary i siedzą teraz w galerii sztuki, choć równie dobrze mogłaby to być galeria handlowa. W tle widać kadr z wideo Angeliki Markul “Gardło Diabła”. Przedstawienie brazylijskiego wodospadu, który jest współczesną metaforą obojętnych ludzkości pozaludzkich sił, a w ujęciu artystki również, sprowadzonych na świat przez człowieka nieuniknionych katastrof. W kolejnym obrazie natychmiast rozpoznajemy jedno z ujęć, które obiegły niedawno wszystkie agencje prasowe. Aktywistki klimatyczne protestujące przeciw niezrównoważonej produkcji żywności oblały zupą Mona Lisę. Na innym płótnie, starszy mężczyzna skłania głowę siedząc na pysznej kanapie przed wyjątkowo bogato oprawionym obrazem. To tak znana rama, że każdy bywalec wie, iż siedzi przed “Madonną Sykstyńską” Rafaela. Czy skłania głowę w zadumie, czy skroluje zdjęcia na portalu społecznościowym?
To wystawa o poszukiwaniu siebie i poszukiwaniu innych. Sztuka jest dla tego poszukiwania, tylko i aż, bezpieczną przestrzenią.
Tekst: Anna Mituś
źródło: https://leto.pl/pl/wystawy/477