Na rysunkach Iwa Panasiewicza z serii „Pustostan“ oraz w sali wystawowej znajdują się ruiny budowli i fragmenty ścian pozostałych po ich zburzeniu. Te w realnej przestrzeni wybudowane zostały jako gotowe „ruiny“. Jest to instalacja architektoniczna, w której umieszczone są rysunki i jednocześnie, która wygląda jakby z tych rysunków „wychodziła“. Jakby wykraczała poza dwa wymiary, z rysunków do naszej rzeczywistości, ale pozostawała w sferze umowności i fikcji. Ruiny te wyglądają jakby zostały wygenerowane w programie do modelowania 3D. Z premedytacją mają gładko zaokrąglone krawędzie – te na rysunkach, i te w przestrzeni galerii.
Iwo Panasiewicz

Miejsce

26.09.2024 - 31.10.2024
Zakończone

Sztucz­ne ruiny, zapro­jek­to­wa­ne z rzeź­biar­ską pre­cy­zją, „roz­pa­da­ją­ce się“ malow­ni­czo mury, to zna­ny motyw wzię­ty z manie­ry­zmu, baro­ku, czy roman­tycz­ne­go kla­sy­cy­zmu i wyko­rzy­sta­ny w sce­no­gra­ficz­ny spo­sób w post­mo­der­ni­zmie (słyn­ne fasa­dy skle­pów sie­ci BEST). Zaprze­cza on prag­ma­tycz­nej zasa­dzie for­my wyni­ka­ją­cej z funk­cji. Jeden z naj­cie­kaw­szych przy­kła­dów tego moty­wu w archi­tek­tu­rze znaj­du­je się w Kra­ko­wie, skąd pocho­dzi arty­sta. W tym przy­pad­ku jej for­ma jest wyni­kiem tre­ści.*

Motyw ten, oraz nie­któ­re inne, jak dym w serii „Palar­nia“, czy ścia­ny zyg­za­ku­ją­ce w labi­ryn­to­wy spo­sób oraz mean­dru­ją­ce kable w serii „Błęd­nik“, pod­kre­śla­ją sztucz­ność świa­ta przed­sta­wio­ne­go w rysun­kach. W pierw­szej chwi­li moż­na odnieść wra­że­nie, że ilu­stru­ją one sta­ny emo­cjo­nal­ne, któ­re są „wyge­ne­ro­wa­ne“ przez algo­ryt­my nakar­mio­ne powszech­nie i maso­wo dostęp­ny­mi dany­mi. Jak­by powsta­ły na pod­sta­wie baz danych z repro­duk­cja­mi malar­stwa – od śre­dnio­wiecz­ne­go po współ­cze­sne – zdjęć stoc­ko­wych, komik­sów. Posta­cie na nich sie­dzą, leżą, sto­ją i kro­czą sta­ran­nie upo­zo­wa­ne.

Boha­te­ro­wie, miej­sce, czas, nar­ra­cja są nie­okre­ślo­ne – autor nie pod­su­wa pod­po­wie­dzi do wyja­śnie­nia zna­cze­nia prac. Po roz­wi­kła­niu zagad­ki tajem­ni­ca by pry­sła, obraz został­by skon­su­mo­wa­ny i moż­na by było „skrol­lo­wać“ dalej, zasy­sa­jąc wię­cej i wię­cej, z nigdy nie­speł­nio­ną obiet­ni­cą zaspo­ko­je­nia. Do rysun­ków Pana­sie­wi­cza moż­na wra­cać i obser­wo­wać w nich odbi­cia naszych wła­snych ocze­ki­wań. Czy są one kre­owa­ne przez lite­ra­tu­rę, fil­my, sztu­kę, rekla­my, algo­ryt­my pod­su­wa­ją­ce nam tre­ści i obra­zy? Czy są sztucz­ne, czy praw­dzi­we? W prze­ci­wień­stwie do gład­ko mode­lo­wa­nych „ruin“, poja­wić w nich mogą rysy, wyrwy i szcze­li­ny. To w nich się czai nie­okre­ślo­ne źró­dło pra­gnie­nia dotar­cia gdzieś głę­biej. Być może gdzieś, gdzie jesz­cze nie dotar­li­śmy wewnątrz nas samych.

Michał Woliń­ski

źró­dło: https://piktogram.org/pl/wystawy/3619-iwo-panasiewicz-wyrwy-i-szczeliny-warsaw-gallery-weekend