Idealnie przycięte kadry, jak w obrazie Katarzyny Wyszkowskiej “The Frame” pokazywanym na wystawie w galerii Import Export, ukazywać mają tylko to, co chcemy, żeby było widoczne. Jednak przepływ danych jest znacznie szerszy niż ten, który świadomie zamieszczamy na portalach. Gdyby sztuczna inteligencja miała wygenerować nasz internetowy wizerunek, przypominałby on raczej ten z obrazu Wyszkowskiej “Noise in the Sense of Large Number of Small Events”, niż estetyczny feed z instagrama, jak sobie wyobrażamy.
GABI SKRZYPCZAK

Miejsce

21.11.2024 - 21.12.2024
W trakcie

Gabi Skrzyp­czak (ona/​jej, ur. 1997) – poznań­ska teo­re­tycz­ka i kura­tor­ka sztu­ki. Twór­czy­ni wystaw, wyda­rzeń arty­stycz­nych oraz autor­ka tek­stów o sztu­ce i zinów. Zain­te­re­so­wa­nia nauko­we kon­cen­tru­je wokół sztu­ki Euro­py-Środ­ko­wo Wschod­niej oraz inter­sek­cjo­nal­nych aspek­tów teo­rii femi­ni­stycz­nej i queer.

Jako inter­nau­ci codzien­nie pro­du­ku­je­my nie­wy­obra­żal­ne ilo­ści danych. Pod­czas korzy­sta­nia z inter­ne­tu z wytwa­rza­nych przez nas infor­ma­cji powsta­je nasz cyfro­wy sobo­wtór – pro­fil, któ­ry nie wia­do­mo jak wyglą­da i do jakich celów jest wyko­rzy­sty­wa­ny. Myśli­my, że poka­zy­wa­ne nam w inter­ne­cie tre­ści kie­ro­wa­ne są bez­po­śred­nio do nas, jed­nak two­rzo­ne są one dla naszej, cyfro­wej per­so­ny, któ­rą zmo­ne­ty­zo­wać moż­na na nie­zli­czo­ne spo­so­by. Cyfro­wi gigan­ci moni­to­ru­ją wszyst­kie inte­rak­cje użyt­kow­ni­ków z ich sys­te­ma­mi. Media spo­łecz­no­ścio­we dają nam złud­ne poczu­cie kon­tro­li nad tym, jakie dane prze­ka­zu­je­my obser­wu­ją­cym nas, a w kon­se­kwen­cji inter­ne­to­wym kor­po­ra­cjom. Ide­al­nie przy­cię­te kadry, jak w obra­zie Kata­rzy­ny Wyszkow­skiej “The Fra­me” poka­zy­wa­nym na wysta­wie w gale­rii Import Export, uka­zy­wać mają tyl­ko to, co chce­my, żeby było widocz­ne. Jed­nak prze­pływ danych jest znacz­nie szer­szy niż ten, któ­ry świa­do­mie zamiesz­cza­my na por­ta­lach. Gdy­by sztucz­na inte­li­gen­cja mia­ła wyge­ne­ro­wać nasz inter­ne­to­wy wize­ru­nek, przy­po­mi­nał­by on raczej ten z obra­zu Wyszkow­skiej “Noise in the Sen­se of Lar­ge Num­ber of Small Events”, niż este­tycz­ny feed z insta­gra­ma, jak sobie wyobra­ża­my. Artyst­ka stwo­rzy­ła na nim kolaż cyta­tów, dia­gnoz lekar­skich wyda­wa­nych przez tele­po­ra­dy, zasły­sza­nych teo­rii spi­sko­wych, czy infor­ma­cji z miejsc, któ­rych nigdy nie odwie­dzi­my, aż do zapi­sa­nych zakła­dek, do któ­rych nigdy już nie zaj­rzy­my. Korzy­sta­jąc z inter­ne­tu i apli­ka­cji mobil­nych, świa­do­mie godzi­my się na prze­twa­rza­nie naszych danych, licząc, że wyko­rzy­sty­wa­ne przez nie algo­ryt­my uspraw­nią naszą codzien­ność. Zaczy­na­jąc od wyszu­ki­wa­nia ofert odpo­wia­da­ją­cych naszym potrze­bom, koń­cząc na wybo­rze odpo­wied­niej oso­by part­ner­skiej. Dla pro­du­cen­tów apli­ka­cji speł­nie­nie naszej potrze­by rów­no­znacz­ne jest z utra­tą klien­ta, dla­te­go naj­po­pu­lar­niej­szym apli­ka­cjom rand­ko­wym bli­żej jest do gier hazar­do­wych, któ­re zapew­nić nam mają sta­ły dostęp do adre­na­li­ny, cią­gle łech­ta­jąc nasz układ nagro­dy. Gami­fi­ka­cja miło­ści nie jest zja­wi­skiem, któ­re przy­nio­sły nam por­ta­le rand­ko­we. Lee Mac­kin­non zwra­ca uwa­gę na ludycz­ny cha­rak­ter śre­dnio­wiecz­nych “gier miło­snych”, w któ­rych męż­czyź­ni rywa­li­zo­wa­li o wzglę­dy kobiet. Dla­te­go Kata­rzy­na Wyszkow­ska w obra­zie “Data dating” łączy moty­wy gier hazar­do­wych i śre­dnio­wiecz­ne­go eto­su rycer­skie­go, obra­zu­jąc gene­alo­gię mecha­ni­zmów współ­cze­snych apli­ka­cji rand­ko­wych. Kata­rzy­na Wyszkow­ska bada rów­nież upior­ne wąt­ki zwią­za­ne z życiem danych w inter­ne­cie, zgłę­bia­jąc kon­cep­cję „zom­bie inter­ne­tu”. Por­ta­le spo­łecz­no­ścio­we i fora zale­wa­ne są tre­ścia­mi wytwa­rza­ny­mi przez boty i algo­ryt­my, zamiast przez rze­czy­wi­stych użyt­kow­ni­ków. Auto­ma­tycz­ne komen­ta­rze, gra­fi­ki AI czy deep fake prze­pla­ta­ją się zgrab­nie z posta­mi pisa­ny­mi przez ludzi, zacie­ra­jąc gra­ni­cę mię­dzy real­ny­mi tre­ścia­mi a sztucz­nym szu­mem, stwo­rzo­nym, aby imi­to­wać aktyw­ność, sze­rzyć dez­in­for­ma­cję lub “popra­wiać” sta­ty­sty­ki. Atmos­fe­rę funk­cjo­no­wa­nia w inter­ne­cie, któ­ry jak świat zom­bie, jest na wpół żywy i na wpół mar­twy, Kata­rzy­na Wyszkow­ska przed­sta­wi­ła w swo­ich wie­lo­płasz­czy­zno­wych rzeź­bach, gdzie dane żyją swo­im wła­snym życiem, napę­dza­jąc cyfro­wą nad­pro­duk­cję kon­ten­tu, nad któ­rym nikt nie panu­je. Wyba­wie­nia z hor­ro­ru, jakim jest kon­tro­la bez­oso­bo­wych, mię­dzy­na­ro­do­wych kor­po­ra­cji nad naszy­mi wraż­li­wy­mi dany­mi, szu­ka­my w dyrek­ty­wach i usta­wach rzą­do­wych sku­pio­nych na ich ochro­nie. Nie war­to ule­gać złu­dze­niu, że pań­stwo i poli­ty­cy wie­dzą, jak zapew­nić nam cyfro­we bez­pie­czeń­stwo. W kwiet­niu 2020 roku pra­cow­ni­cy Pocz­ty Pol­skiej pod zbroj­ną stra­żą prze­wo­zi­li z Mini­ster­stwa Cyfry­za­cji pły­tę DVD, na któ­rej znaj­do­wa­ły się dane oso­bo­we o pra­wie 30 milio­nach Pola­ków, bio­rą­cych udział w wybo­rach koper­to­wych. Pły­ta zabez­pie­czo­na była hasłem, któ­re urzęd­ni­cy Pocz­ty Pol­skiej otrzy­ma­li SMSem. Zła­ma­ne zosta­ły wszyst­kie moż­li­we pro­ce­du­ry ochro­ny danych oso­bo­wych, nara­ża­jąc bez­pie­czeń­stwo oby­wa­te­li i oby­wa­te­lek. Artyst­ka posta­no­wi­ła to wyda­rze­nie upa­mięt­nić obra­zem “Pomnik ręki trzy­ma­ją­cej płyt­kę DVD z dany­mi oso­bo­wy­mi wszyst­kich Polek i Pola­ków”. Pomnik przed­sta­wio­ny został na tle mia­sta opa­no­wa­ne­go przez gołę­bie rado­śnie roz­no­szą­ce papie­ro­we dane, zapew­nia­jąc im rów­nie pro­fe­sjo­nal­ne bez­pie­czeń­stwo, co Pocz­ta Pol­ska i Mini­ster­stwo Cyfry­za­cji pró­bu­jąc zor­ga­ni­zo­wać wybo­ry koper­to­we. Trosz­czy­my się o bez­pie­czeń­stwo naszych danych, gdyż wie­rzy­my w ich. Wie­rzy­my, że ist­nie­je spo­sób na ich upo­rząd­ko­wa­nie i obiek­tyw­ną ana­li­zę. Wia­rę w nie­omyl­ność danych w kon­tek­stach ryn­ko­wych – na zasa­dzie anty­te­zy — przed­sta­wia figu­ra Noise Tra­de­ra, zacho­wu­ją­ce­go się irra­cjo­nal­nie w obli­czu rze­ko­mo racjo­nal­nej logi­ki ryn­ko­wej. Funk­cjo­nu­je on jako czyn­nik wpro­wa­dza­ją­cy szum do “kry­sta­licz­nie czy­stych” i “logicz­nych danych”, któ­ry­mi kie­ru­ją się ludzie ope­ru­ją­cy na gieł­dzie. Jest to wygod­ne wytłu­ma­cze­nie dla tych, któ­rzy chcą wła­sne decy­zje uar­gu­men­to­wać logi­ką i świa­tło­ścią. Ma ono za zada­nie ukryć fakt, że rynek nie jest racjo­nal­ny, a sekwen­cje trans­ak­cji, w więk­szo­ści wyko­ny­wa­nych auto­ma­tycz­nie przez algo­ryt­my han­dlu wyso­kich czę­sto­tli­wo­ści wymy­ka­ją się naszej kon­tro­li i ope­ru­ją raczej jak czar­ne skrzyn­ki niż wykład­nie logi­ki. Na obra­zach Wyszkow­skiej, przed­sta­wio­nych na wysta­wie “Noise in the Sen­se of Lar­ge Num­bers of Small Events”, obrót akcja­mi – nawet ten opar­ty na ana­li­zach danych – przy­po­mi­na seans spi­ry­ty­stycz­ny, któ­re­go prze­bie­gu nie spo­sób prze­wi­dzieć.

Źró­dło: https://importexport.art/exhibitions/32-noise-in-the-sense-of-large-number-of/overview/